Rzeka Mała

woj. Mazowieckie





Opiekun: Daniel Petryczkiewicz



bobry, dialog, regulacja, Dzieciak, Wody Polskie, fotografia, stajnie, przedmieścia









Mała rzeczka (a może rów?) położona na przedmieściach Warszawy, wokół której rozgorzały gorące dyskusje. Czy regulowanie, utrzymywanie i często bardzo drastyczne interwencje, których obiektami są też tysiące innych małych cieków w Polsce, to jedyna droga do naszego współbycia z rzekami? Proces debaty społecznej, partycypacyjnego projektowania scenariuszy, szukania kompromisów i budowania nowych narracji daje nadzieję na nieschematyczne rozwiązania, oparte o dobrą współpracę aktorów reprezentujących pozornie bardzo zróżnicowane pozycje.







 





Spis treści:

Mała - przed i po
Działania społeczno-badawcze
Mała – biblioteka



Mała (hist. Wierzbna) to prawobrzeżny dopływ Jeziorki o długości 16 km. Aktualnie ma początek we wsi Krzaki Czaplinkowskie. Historycznie zaczynała się w rozległych torfowiskach zlokalizowanych w środkowej części doliny którą tworzy. Nieomal na całej długości jest mocno przekształcona przez prace regulacyjne i meliorację. Większość doliny położona jest w Chojnowskim Parku Krajobrazowym. Pomimo degradacji naturalnego przebiegu z powodu wieloletnich, rozpoczętych prawdopodobnie jeszcze w XVIII wieku prac melioracyjnych, rzeka Mała zachowała w kilku miejscach stopniowo renaturyzujące się ekosystemy: bagna, rozlewiska, tereny wodno-błotne. Najcenniejsze występują w środkowej części doliny (8 – 12 km rzeki, gdzie planowana jest ochrona w postaci użytku ekologicznego), na obszarze Natura 2000 Łąki Soleckie PLH140055 (5 – 8 km rzeki) oraz w Rozlewisku i podmokłej Wielkiej Łące pomiędzy wsią Solec i uzdrowiskiem Konstancin-Jeziorna (3 – 5 km rzeki).

Odkryłem Małą i Rozlewisko dzięki lockdownowi. Wędrówki i dewastacja Małej trafiła na czołówki mediów społecznościowych i kilku dużych magazynów ogólnopolskich. Nie potrafiłem znieść faktu, że woda ucieka przekopanym korytem a Rozlewisko umiera. Odbudowałem częściowo dwie tamy, dzięki czemu udało się powstrzymać wyschnięcie mokradeł. Jednocześnie – dzięki presji aktywistycznej i środowiska naukowego, udało się doprowadzić do dialogu z Wodami Polskimi. Przypadek Małej trafił pod opiekę projektu Pamiętajmy o Mokradłach CMOK, dzięki czemu zaczęły się rozmowy trójstronne: strony społecznej, przyrodniczej oraz Wód Polskich. Rozmowy wciąż trwają. Bobry, po ponad roku wróciły do Rozlewiska. Życie wybuchło zielenią. Pojawiły się ptaki, ryby, płazy.

Jest rok 2022 – trwa susza a temperatury biją kolejne rekordy. Czekamy na trzecią już falę upałów tego lata. Rzeka wysycha a jedynymi enklawami wody i bioróżnorodności na rzece Małej są miejsca, gdzie gospodarują bobry. Niech tak zostanie. 












              

Daniel Petryczkiewicz

rocznik 1976. Fotograf, bloger, aktywista, pasjonat rzeczy małych, dzikich i lokalnych. Absolwent pierwszego rocznika Szkoły Ekopoetyki Julii Fiedorczuk i Filipa Springera przy Instytucie Reportażu w Warszawie. Zakochany w lokalnej rzeczce Małej i jej Rozlewiskach, które odkrył na nowo i o które walczy od ponad 2 lat. Z Małą uczestniczy także w programie Pamietajmy o Mokradłach. Współdziała i współpracuje z kolektywami: Siostry Rzeki, Alarm dla Klimatu, Stowarzyszenie Nasz Bóbr, Lasy i Obywatele, Jaki Będzie Las. Autor wystaw: Meandry 2015 oraz #NoBeautyInPlastic 2019 oraz Drzewa i Ludzie 2021. Laureat nagrody publiczności za projekt społeczny roku 2019 w plebiscycie portalu Ulica Ekologiczna. Inicjator spotkania twórczo-aktywistyczno-poetyckiego „Święto Wody” w Konstancinie-Jeziornej. Publikuje teksty i fotoreportaże o tematyce ekologicznej m.in. w Magazynie „Pismo” oraz Krytyce Politycznej. W 2023 roku został nominowany do Nagrody „Stołka” Gazety Wyborczej za ‘codzienną pracę na rzecz środowiska naturalnego oraz odwagę głośnego mówienia o degradacji terenów zielonych na południe od Warszawy’.



Kontakt:
FB: https://www.facebook.com/danielpetryczkiewicz/
Instagram: @daniel_petryczkiewicz






Mała. Rzeka, której nie było.
Daniel Petryczkiewicz
2022




Nieco ponad dwa lata temu do Rozlewiska i nad Małą wjechała koparka w ramach prac utrzymaniowych prowadzonych na zlecenie Wód Polskich. Rozwalono tamy bobrowe, przekopano koryto, wykarczowano nadbrzeżną roślinność, z koryta wywleczono drzewa i konary. Ze zdziczałej w Rozlewisku rzeki zrobiono kanał odpływowy. Kiedy stałem pod złamaną Starą Wierzbą na ziemi rozoranej na szerokość sześciu metrówod koryta, płakałem. Chodziłem wzdłuż brzegu wypatrując śladu bobrów i dalej płakałem. Potem szedłem na ulicę i z Kobietami krzyczałem „jebać PiS”, ale to też nie pomagało. Czarna woda płynęła dalej bez przeszkód przeoranym korytem. Małej nikt nie znał. Nikt się za nią nie wstawił. Małej nikt nie opowiedział. Bez opowieści nie ma bytu. Postanowiłem, choć nie ma to pewnie żadnego sensu, że od tej chwili będę opowiadał Małą. Zacząłem od przecinków. Na czerni rozkopanego koryta, nieudolnie postawiłem pierwsze znaki. Spłukała je wysoka woda. Postawiłem kolejne. Rozbił je wszechwładny homo sapiens z wód narodowych. Zrozumiałem, że aby postawić prawidłowo przecinki, trzeba zacząć budować złożone zdania. Chodziłem wzdłuż koryta, przyglądałem się starym zapiskom Castor fiber. Oglądałem rozrzucone na brzegach litery, połamane zdania, przeorane metafory bezładnie leżące w uschniętych nawłociach. Słuchałem szmeru rzeki aby wyłowić zapomniane słowa. Castor fiber tworzy swoje opowieści tam, gdzie dźwięk wody ma odpowiednią częstotliwość. Chodziłem więc przez cały listopad i grudzień z uchem przy korycie, z nosem w czarnej ziemi. Woda opadała. Zamiast szmeru rzeki, coraz głośniej słyszałem pędzące w pobliżu samochody. Czułem się jak Leo Marx spod Konstancina w utraconym raju. Postanowiłem zasięgnąć rady doświadczonych pisarzy. Z Adamem Robińskim będziemy od tego czasu chodzić wzdłuż Małej jeszcze wiele razy, a rzeka stanie się czymś więcej niż bohaterką wspólnych wypraw – trafi do felietonu Adama w „Tygodniku Powszechnym”, a potem także do książki „Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów” – i to nie jako wzmianka, ale jako cały rozdział! Tymczasem wspólnie podglądaliśmy przepis na skuteczną interpunkcję w dobrej narracji. Na szczęście górny bieg Małej obfituje w piękne opowieści snute całkiem licznie przez Castor fiber. Na początku grudnia, zaopatrzony w solidny notatnik, zaostrzony ołówek oraz gumkę, postawiłem pierwsze przecinki, a potem nawet apostrof. Na wigilię opowieść popłynęła szeroko. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego prezentu. To był czas na postawienie kropki. Co prawda w słowie Mała nie ma „i”, ale to mi nie przeszkadzało. Kropka została postawiona. Rozlana opowieść pokryła się styczniowym lodem, a później śniegiem. W lutym „Magazyn Pismo” opublikował obszerny fotoreportaż o Małej i Rozlewisku mojego autorstwa. To było trochę jak pieczęć. Nie da się zaprzeczyć istnienia czegoś, o czym napisano w poważnych gazetach!






























Czytanie Małej rozciągałem na całą jej 16,5 kilometrową długość. W zimie musiałemprzerwać opowieść w połowie. Ugrzęzłem w bagnie synekdoch wpadając pod cienki lódpękających metafor a buty skute kilkumilimetrową warstwą lodu ciążyły jak wciążnieprzeczytany Sebald. Na pocieszenie Mała pozwoliła mi na przeczytanie fragmentu z Rozlewiska do Konstancina, który czytałem stylem ślizgowym, biegnąć w biegówkach poświeżym śniegu, ledwo zdążając przed nocą. Odwilż pokazała moc interpunkcji. Jeden przecinek może zmienić zupełnie znaczenie zdania, ale dwa? Wywracają opowieść do góry nogami, nadając jej kompletnie nową jakość. Wielka Łąka stała się Wielkim Jeziorem, a
potem lodowiskiem w Central Parku, choć niebo drapały wierzby na skrajach Łąki, a nie wieżowce Manhattanu. Wezbrane wody otoczyły las i Rozlewisko swoimi ramionami, jak na zdjęciu z 1958 r. – pierwszym pokazującym ten teren z lotu ptaka. Woda schodziła powoli. Opowieść dojrzewała. Kolejne czytanie Małej było spontaniczne. Wyjechałem z domu z zamiarem przechadzki od źródła do pierwszej tamy. 6 godzin później brodziłem w korycie Małej w Konstancińskim Parku Zdrojowym. Stopy miałem obtarte od woderów, woda do picia skończyła mi się w połowie drogi, a bateria w telefonie jeszcze wcześniej. Opowieść niosła mnie wczesnowiosenną, świeżą narracją. Kolejny raz przeczytałem całość rzeki od końca. Znałem już jednak zakończenie więc było mi nieco łatwiej, a Adam Robiński upierał się, że ujście rzeki jest zawsze ewidentne, za to źródła tajemnicze. Poszliśmy więc w kwietniu pod prąd. To był idealny czas na wspólne czytanie. Kwiecień to taki moment równowagi na rzece – woda już nieco opadła po roztopach, owady nie zdążyły się wykluć a chaszcze urosnąć. Czytanie pod prąd opowieści sprawiało nam wiele radości. Słowa homo sapiens splatały sięz interpunkcją Castor fiber. Błoto wybijało rytm. Zeszłoroczne turzyce szeleściły głośniej niż byśmy chcieli. Woda wlewała się do butów, a nawłocie przypominały kto rządzi w czwartejprzyrodzie. Trzeci raz czytaliśmy Małą latem, we trójkę. Małgosia Lebda, poetka, ultramaratonka, która w 2021 roku w aktywistycznym akcie „Czytanie wody” przebiegła 1.113 km wzdłuż Wisły. Rafał Siderski, twórca wizualny, fotograf, partner Małgosi w „Czytaniu wody”. I ja. Bogatszy o dwa i pół doświadczenia czytelniczego, które na wiele się nie zdało, bo rzeka w środku buchającego życiem i roślinnością lata to dużo większa wyzwanie niż wczesna wiosna a nawet zima, ze swoim kruchym lodem i zamarzającymi stopami. Ruszyliśmy o świcie od źródła, żeby po dwóch godzinach odczytać niecały kilometr! Wiedzieliśmy już, że to nie my będziemy dyktować warunki ale Ona. I krajobraz. Nagle przestaliśmy być wszechwładnymi istotami, które samozwańczo rządzą Ziemią. Musieliśmy się stać jak sarny, jak bobry, jak trzciny, jak pływające trawy, jak powalone przez rzekę białe topole i czarne olchy. Organiczni od stóp do głów, mokrzy nawet od pasa w górę, z zielonymi tatuażami rzęsy wodnej na policzkach. Rzeka pozwalała być w sobie, rozczytywać się, zatracać w lekturze. A na koniec– po 11 godzinach wędrówki, dała nam lekcję stwarzania. Czoło rzeki wypełniało suche koryto przed nami, a ja czułem jak narracje – te małe i te duże zaplatają się w litery, którenabierają sensu. Tworzy się opowieść. I płynie. Patrzyliśmy sobie z Małgosią i Rafałem w wilgotne ze wzruszenia oczy i czuliśmy, że nie tylko czytaliśmy ale i zostaliśmy odczytani. Opowieść o Rozlewisku i Małej istnieje dzięki interpunkcji. Bez niej nie byłoby wiosny i rozbuchanej dżungli, nie byłoby kosaćców żółtych i polującej na ryby czapli szarej. Brakowało tylko skrybów, którzy mogliby przejąć opowieść, snuć ją do końca świata. Czyżby moje zasady interpunkcji im nie odpowiadały? Martwiłem się całe lato choć mięta odurzała a palce drzew otwierały ścieżkę rozpoznając mnie na odległość. Nocą woda parowała. Niebo spadało na głowę z Perseidami. Tylko pokrzywy cały czas nieco obrażone nie dawały taryfy ulgowej. Nawłoć przekwitła. Mięta zakwitła jeszcze raz. Wywróciła się dzika wiśnia. Zieleń na liściach dębu zaczęła blaknąć, kiedy wchodząc do Rozlewiska rozpoznałem nie-ludzkie strofy. Moje litery rozlały się szeroko. Nie trzymał ich w ryzach żaden margines. Kropka była czarna i szczelnie trzymała koniec zdania. Nie było żadnych wątpliwości. Mogłem przekazać opowieść w prawowite ręce a raczej łapki uzbrojone w pławną błonę i sprawne pazury. Porocznej przerwie Castor fiber podjął wątek przerwany przez uzbrojonego w koparkę homo brutalus. Teraz jestem już tylko prostym czytelnikiem. Patrzę na rozgałęziające się wątki, miękkie zakola zdań, meandry metafor, kaskady znaczeń. Mogę tylko czytać, choć nie wszystko rozumiem. Nie potrzebuję. Ja byłem tylko epizodem w tej odwiecznej opowieści.





                                                             




Podgladanie mieszkanców Małej

Ważną czescią praktyki opiekunczej Daniela jest regularna obserwacja i dokumentacja mieszkanców zamieszkujących rozlewiska rzeki Małej – bobrów, dzików, ptaków, wydr, lisów. Dzieki zgromadzonym przez niego nagraniom możemy dowiedzieć się wiele o ich użytkowaniu i roli w tym wodnym ekosystemie, reakcji na zmiany które w nim nastepują, a nawet zrekonstruowac trasy ich przemieszaczania się po jego poszczególnych odcinkach.
















   
Mała – przed i po

Równo dwa lata temu do Rozlewiska i nad Małą wjechała koparka w ramach prac utrzymaniowych prowadzonych na zlecenie Wód Polskich. Rozwalono tamy bobrowe, przekopano koryto, wykarczowano nadbrzeżną roślinność, z koryta wywleczono drzewa i konary. Ze zdziczałej w Rozlewisku rzeki zrobiono kanał odpływowy.











Działania społeczno-badawcze

O wszystkich działaniach Daniela Petryczkiewicza dookoła rzeki Małej nie sposób napisać. Jest ich mnóstwo i przybierają bardzo różny charakter, oprócz stałej obecności i nieustannego monitoringu, od intymnych spotkań i prywatnych eskapad dla gości specjalnych, po wycieczki edukacyjne, terenowe sympozja czy twórcze eksploracje wizualne, dźwiękowe i performatywne, a także dyskusje i debaty polityczne.

W maju 2022 roku Daniel zaprosił nas do udziału w Święcie Wody, literacko-artystycznym wydarzeniu, które zorganizował, by w interdyscyplinarnym środowisku spotkać się dookoła Małej. Poezja miała szansę wejść w dialog z osobistą opowieścią, film i performens z bobrowym spacerem. W Konstancińskiej Hugonówce udało się połączyć rodzinną atmosferę, wysoką frekwencję publiczności oraz jakość wystąpień i walory wieloperspektywicznego namysłu.


W czerwcu 2022, razem z panią Sołtys wsi Solec zorganizowałyśmy spotkanie “Scenariusze dla Małej”, na którym po raz pierwszy w historii konfliktów dookoła rzeki Małej, przy wspólnym stole w świetlicy wiejskiej usiadły osoby związane z Małą i reprezentujące różne interesy – przede wszystkim mieszkańcy okolicznych wsi oraz przedstawiciele zaangażowanych w działania instytucji, np. Wód Polskich. Najważniejszymi celami były rozmowa, wymiana informacji (m.in. poprzez dzielenie się doświadczeniami i prezentacjom ekspertów), zmapowanie listy wyzwań i potrzeb związanych z rzeką, kanałem i wylewami oraz zbudowanie sojuszu na rzecz wypracowania i wdrożenia niezbędnych rozwiązań. Mamy poczucie, że wszystkie te cele udało się spełnić przynajmniej częściowo. Co najważniejsze, osoby reprezentujące wszystkie biorące udział w spotkaniu instytucje oraz część mieszkańców i mieszkanek zadeklarowały gotowość do dalszej wspólnej pracy nad rozwiązaniami. Podsumowanie, razem z mapą kluczowych lokalizacji dostępne jest tutaj: https://docs.google.com/document/d/1uHy9KQ1fEjsThHHOgDhpbL_VfPTVEg9I/edit?pli=1.

Obecnie najważniejszym zadaniem jest wykonanie wyczerpującej ekspertyzy hydrogeologicznej, umożliwiającej zaproponowanie konkretnych scenariuszy zaopiekowania terenu nad Małą, które planujemy przedstawić na kolejnym lokalnym spotkaniu.










W ramach zajęć terenowych na Uniwersytecie Warszawskim studenci i studentki pod kierunkiem dr hab. Wiktora Kotowskiego badali torfowiska i łąki nad Małą, co pozwoliło na wstępne zrekonstruowanie historii środowiskowej tego terenu i rozpoznanie zmian, jakie zaszły na przestrzeni lat. 

Dzięki pomiarom poziomu wody w rożnych punktach badanego obszaru, określeniu poziomu terenu i jego spadku (niwelacja), analizom miąższości i rodzaju torfu, opisie roślinności oraz naukowemu rozumowaniu połączonemu z wyobraźnią, udało się zrozumieć krajobraz torfowiska i jego strefowanie, a także wpływ rowów i zabudowań na zmiany zachodzące w stosunkach wodnych i siedliskach. Rozlewiska nad Małą przez setki lat obejmowały dość stabilnie trwające torfowisko, które teraz charakteryzuje się specyficznym strefowaniem, gdzie obszary silnie przesuszone sąsiadują z miejscami, które ponownie się nawodniły i utrzymują wysoki poziom wód.













Mała – biblioteka




Daniel Petryczkiewicz, Magazyn Pismo, „Mała. Rzeka, która chciała być dzika”

〜Daniel Petryczkiewicz, Krytyka Polityczna, “W obronie Wieliszewa. Co jest nie tak z polską gospodarką wodną?”

Adam Robiński, „Apokalipsa Małej”, Tygodnik Powszechny

Piotr Bednarek/Wolne Rzeki, YouTube, Rzeka po roku od "prac utrzymaniowych”

〜 Jonathan Ramsey, YouTube, Przygoda w polskiej Amazonii

Rozmowa „Ciało rzeki” na Ktoś, Nie coś Festiwal (z Małgosią Lendą i Rafałem Siderskim)

Michał Żyłowski, Gazeta Wyborcza, „Czy jest susza?”

Splątania, Dyba&Lach dla Centrum Edukacji Obywatelskiej

Michał Stanecki, Podcast „Spotkania z Przyrodą”, Rozmowa o rzece Małej i dużych sprawach

Barbara Sowa, „Jak naprawić przyszłość - podcast Magazynu Pismo, „Renaturyzacja zamiast betonu”

Adam Robiński, książka „Pałace na wodzie” - rozdział o Małej

 Małgorzata Lebda, Dwutygodnik, Nienawisc: Przyplynela Smierc

〜 Małgorzata Lebda, Czytanie Wody. Wisła, Magazyn Pismo

Joanna Kowalczyk-Bednarczyk, Vege Magazyn, „Trzeba umieć płakać”

〜 Daniel Petryczkiewicz, YouTube, „Mała. Krótka historia znikania.”

Dyba Lach, YouTube, „Tu jest rzeka”

〜 Robert Czułba, YouTube, BigJump 2022

Robert Czułba, YouTube, Mała i Rozlewisko z drona w zimie

Agnieszka Słodownik, Podcast „Delfin w malinach”, Dwutygodnik

Kanał Youtube Daniela Petryczkiewicza


〜 Nominacja dla Daniela Petryczkiewicza do Nagrody „Stołka” Gazety Wyborczej


Rozmowa z Danielem w ramach podcastu Zdrowa Rzeka 


〜 Rozmowa z Danielem w ramach podcastu  Lepszy Klimat Pauliny Górskiej



〜  〜  〜